Znalezione zdjęcia dla Coma:
Brak.
Doskonale wiedziałam, jak to się skończy.
Można to było przewidzieć jak tylko się zaczęło. A już w ogóle to po tym, jak się zaczęło.
Do pewnego momentu było nawet zabawnie. Ale teraz, kiedy zaczęło się robić poważnie - jest strasznie.
Te wszystkie uśmiechy na korytarzu, niby przypadkowe spojrzenia. Obserwacje, uśmiechy, znowu obserwacje, spojrzenia, uśmiechy. Takie szczeniackie. Niby zaloty. W sumie, nikt nie wie, o co chodzi. Grunt,że jest śmiesznie. Jak dla mnie układ idealny. Mam czym się zająć na przerwach. A "śmieszne" sytuacje tworzą się same.
Po co to psuć?
Ano właśnie. Po dziewięciu miesiącach obserwacji Pan D. zdecydował się do mnie zagadać. Na Facebooku. Hm. Oryginalne, nie ma co. I tak lepsze to, niż na żywo. No, dobra. Zagadał. Cześć, co tam i inne pierdoły. Niby fajnie, fajnie. Ale to nie to. Pan D. wszystko zepsuł. Dużo bardziej odpowiadał mi wcześniejszy układ. Co będzie teraz? Będę musiała z nim rozmawiać na przerwach? O nie. Dzisiaj udało mi się go unikać (aaa, to dopiero dojrzałe!). Wizja mnie i jego rozmawiających na przerwie, siedzących gdzieś koło siebie na ławce... toż to czysta abstrakcja. Nie jestem w stanie pogodzić się z tą myślą. Po prostu mnie to przerasta. To dopiero przykre. Nadarza się okazja. Jest facet, niebrzydki facet, wysoki -no tak, same najważniejsze cechy. O charakterze nie wiem jeszcze nic. Boję się,że mogę się rozczarować. Albo,że on się rozczaruje. Już nie wiem, co gorsze. To nic. Jest facet. Potencjalny kandydat. Po tylu latach psioczenia, że jestem sama, że nikt mnie nie chce,że wszystko jest źle - pojawia się facet. A co ja robię? Robię wszystko,co tylko mogę, żeby uciec. Unikam spojrzeń, chowam się po kątach, żeby tylko nie musieć powiedzieć mu chociażby "cześć". Czy to nie jest chore?
Znowu wszystko zepsuje. A później.. później będę rozpaczać,że wszystko jest źle.
Pod względem życia-tudzież-nieżycia uczuciowego. Poza tym wszystko jest super.
Można to było przewidzieć jak tylko się zaczęło. A już w ogóle to po tym, jak się zaczęło.
Do pewnego momentu było nawet zabawnie. Ale teraz, kiedy zaczęło się robić poważnie - jest strasznie.
Te wszystkie uśmiechy na korytarzu, niby przypadkowe spojrzenia. Obserwacje, uśmiechy, znowu obserwacje, spojrzenia, uśmiechy. Takie szczeniackie. Niby zaloty. W sumie, nikt nie wie, o co chodzi. Grunt,że jest śmiesznie. Jak dla mnie układ idealny. Mam czym się zająć na przerwach. A "śmieszne" sytuacje tworzą się same.
Po co to psuć?
Ano właśnie. Po dziewięciu miesiącach obserwacji Pan D. zdecydował się do mnie zagadać. Na Facebooku. Hm. Oryginalne, nie ma co. I tak lepsze to, niż na żywo. No, dobra. Zagadał. Cześć, co tam i inne pierdoły. Niby fajnie, fajnie. Ale to nie to. Pan D. wszystko zepsuł. Dużo bardziej odpowiadał mi wcześniejszy układ. Co będzie teraz? Będę musiała z nim rozmawiać na przerwach? O nie. Dzisiaj udało mi się go unikać (aaa, to dopiero dojrzałe!). Wizja mnie i jego rozmawiających na przerwie, siedzących gdzieś koło siebie na ławce... toż to czysta abstrakcja. Nie jestem w stanie pogodzić się z tą myślą. Po prostu mnie to przerasta. To dopiero przykre. Nadarza się okazja. Jest facet, niebrzydki facet, wysoki -no tak, same najważniejsze cechy. O charakterze nie wiem jeszcze nic. Boję się,że mogę się rozczarować. Albo,że on się rozczaruje. Już nie wiem, co gorsze. To nic. Jest facet. Potencjalny kandydat. Po tylu latach psioczenia, że jestem sama, że nikt mnie nie chce,że wszystko jest źle - pojawia się facet. A co ja robię? Robię wszystko,co tylko mogę, żeby uciec. Unikam spojrzeń, chowam się po kątach, żeby tylko nie musieć powiedzieć mu chociażby "cześć". Czy to nie jest chore?
Znowu wszystko zepsuje. A później.. później będę rozpaczać,że wszystko jest źle.
Pod względem życia-tudzież-nieżycia uczuciowego. Poza tym wszystko jest super.
Tagi:
Coma
Leszek Żukowski
masochizm
Niezdarnie tańczyć na granicy zła
NovemberRain
Pan D.
przemyślenia
14.05.2012 o godz. 18:44
komentuj (3)